Co robić, gdy w domu wilgotno jak w amazońskiej dżungli?

Skąd wilgoć w domu?

Główną przyczyną pojawienia się pleśni w domu jest wilgoć. Istnieje kilka jej źródeł, dlatego zastanówmy się dobrze, skąd bierze się jej duża ilość w naszym domu.

W nowych budynkach często jest wynikiem niedostatecznego wysuszenia budynku w trakcie jego wykańczania. Można nawet spotkać się ze zjawiskiem wyciekania wody ze ścian. W budynkach już zamieszkałych kluczowe znaczenie ma właściwa izolacja termiczna ścian zewnętrznych i sufitu ostatniej kondygnacji lub dachu (w przypadku domu). Brak izolacji lub jej niewłaściwe wykonanie powoduje kondensację pary wodnej na tzw. zimnych ścianach (szczytowych). Z kolei niepoprawnie wykonana izolacja powoduje powstawanie tzw. mostków cieplnych wokół okien, drzwi i na styku ścian, a w ich następstwie wykwitów pleśni w tych miejscach.

Wilgoć dostaje się też do pomieszczeń zupełnie naturalnie, z zewnątrz, poprzez nieszczelne dachy lub z powodu pękniętych rur znajdujących się w ścianach. W domach, których fundamenty nie zostały odpowiednio zabezpieczone, często ma miejsce podsiąkanie. Pamiętajmy, że wilgoć powstaje także podczas codziennego użytkowania mieszkań i domów, gdy pierzemy czy gotujemy. Problem pojawia się wówczas, gdy wilgotność powietrza jest zbyt duża i przekracza 70%, a nie jest regularnie odprowadzana z pomieszczeń.

Jak sobie radzić z wilgocią?

Na początek należy ukrócić  gromadzenie się wilgoci w domach. Zadbajmy o odpowiednią izolację termiczną budynku (jeśli mieszkamy we własnym domu) i o sprawną wentylację, której prawidłową pracę zaburzać mogą zbyt szczelne plastikowe okna lub, tak powszechne, zaklejanie kratek wentylacyjnych. Jeśli wymieniamy okna, zwróćmy uwagę, aby nowe miały specjalny otwór wentylacyjny w ramie, który ułatwi cyrkulację powietrza. W łazienkach, w których nie ma okien, po kąpieli można przez jakiś czas zostawić otwarte drzwi. Natomiast w kuchni, podczas gotowania, uchylajmy lub rozszczelniajmy okno i włączmy okap. Możemy także użyć mechanicznych osuszaczy powietrza, które filtrując powietrze, wychwytują z niego nadmiar wilgoci. No i oczywiście, jeśli to tylko możliwe, wietrzmy nasze mieszkania. Ponadto naturalnym sposobem na pozbycie się wilgoci z pomieszczeń jest hodowanie odpowiednich roślin doniczkowych, które chłoną wilgoć z powietrza. Najlepiej absorbują ją skrzydłokwiaty, paprocie, oplątwy i bluszcz. Ważna jest także temperatura w domu czy mieszkaniu, która powinna wynosić około 20°C.

Co, gdy pojawi się pleśń i grzyb?

Najlepiej zacząć od metod naturalnych, wykorzystując do zmycia pleśni olejek herbaciany lub ocet zmieszany z wodą w proporcjach 4:1. Z powodzeniem można również użyć kwasu bornego, który mieszamy z wodą (1 szklankę kwasu dodajemy do 1 litra ciepłej wody) i pokrywamy powierzchnie z wykwitami. Po wyschnięciu ścieramy pozostały kwas ze ściany. Trzeba pamiętać, że jest to silnie żrąca substancja, należy więc użyć rękawic ochronnych.

Kiedy zawiodą metody naturalne, sięgnąć można po preparaty przeznaczone do likwidacji pleśni. Należy jednak być bardzo ostrożnym i działać zgodnie z podaną na opakowaniu instrukcją. Większość tych środków zawiera bowiem chlor, który według badań może działać szkodliwie na organizm człowieka (np. na układ oddechowy). Niestety, najnowsze badania wykazały, że chlor pomaga jedynie usunąć grzyb, nie niszczy go całkowicie – może on więc zatem powrócić.

Można także skorzystać z usług firm zajmujących się usuwaniem pleśni, które stosują ozonowanie. Cząsteczki ozonu w postaci gazowej docierają do najmniejszych zakamarków pomieszczenia oraz wentylacji, niszcząc grzyby i drobnoustroje. Przy okazji eliminuje również nieprzyjemny zapach. Ozon jest środkiem kilkakrotnie silniejszym i skuteczniejszym od chloru.

Pleśnie i grzyby to silne alergeny i mogą powodować wiele poważnych chorób. Negatywnie wpływają również na kondycję ścian. Dlatego utrzymanie odpowiedniej wilgotności pomieszczeń jest tak ważne, zwłaszcza jeśli w domu mieszkają dzieci. Zatem, gdy tylko pojawią się w naszych domostwach, nie zwlekajmy z pozbyciem się tego problemu.

Monika Simińska